Spadające liście skłaniają nas do wspominania tych, którzy odeszli. Przy ostatnim pożegnaniu często zapewniamy, że nigdy o zmarłym nie zapomnimy, że na zawsze pozostanie w naszych sercach. Johannes Hartl, świecki mistrz duchowości, po stracie swojego przyjaciela postanowił upamiętnić go w formie książki. „Bóg nieokiełznany” to zapis tego, czego Hartl się od niego nauczył. A jest tego trochę. Choćby to, jak właściwie rozumieć bojaźń Bożą, jak oddawać Bogu cześć, jak czuć wobec Niego respekt, ale jednocześnie pozostawać z Nim w relacji pełnej miłości. To pomoże nam we właściwy sposób spojrzeć na siebie, ale nie skupiania się na sobie, bez stawiania siebie w centrum wszechświata. Nasza wiara musi nas trochę kosztować, bo żyjemy w świecie przeszytym grzechem, a walka z nim jest mozolna. Trudno posądzać autora o betonowy konserwatyzm. Jego myśl jest radykalna, ale w mądry, katolicki sposób. W książce przeplatają się trzy narracje: mocne rozważania duchowe, barwne anegdoty i wzruszające wspomnienia osobiste. To piękny hołd dla przyjaciela, ale i nauka tego, żeby doceniać to, co dostajemy od innych. Najlepiej jeszcze za ich życia.
Powrót do strony głównej
Podpowiedź:
Możesz usunąć tę informację włączając Plan Premium